335. O stole, który uciekł do lasu + świetna aplikacja.

Książka, którą Wam dziś pokażę trafiła do mnie w zasadzie przypadkiem. W gąszczu różnych wiadomości na mailu zwróciła moją uwagę swoim tytułem i opisem “To wspaniała historia, która zachwyci i rozbawi każdego czytelnika. Czy uwierzyłbyś, że stół naprawdę potrafi chodzić? I rosnąć? Sprawdź, czy to możliwe w tej niewiarygodnej opowieści, stworzonej przez duet pierwszych polskich multimedialnych artystów początku XX wieku”.

O stole, który uciekł do lasu” to oryginalna i nietypowa książka wydana przez Fundację Festina Lente, której autorem jest Stefan Themerson, a jej ilustracje wykonała Franciszka Themerson.

SAM_4764- o stole który uciekł do lasu

Tekst jest krótki i rymowany. Należy jednak pamiętać, że jest to stara książka, więc niektóre zwroty mogą wydawać się dziwne, np.” Pewnego razu stół, na którym piszę wiersze, dwie pary butów wzuł i pobiegł sobie w dół”. Malucha ulubiony fragment jest taki: “Na plamie z atramentu wyrósł zielony liść, stół bardzo jest tym przejęty i nigdzie już nie chce iść” i zakończenie: “Taka przygoda się rzadziej niż różne inne wydarza, lecz za to w mojej szufladzie szpak gniazdko ma z kałamarza”.

Ilustracje są specyficzne. Ja akurat lubię taki typ grafiki, podobają mi się. Maluchowi też. Stół z nogami bardzo go śmieszy :) Tekst pisany jest w większości drukowanymi literami, w niektórych momentach kolorowymi i pisanymi po skosie.

Co mnie bardzo zaskoczyło? Każdy może edytować tę książkę, dodając swój tekst, obrazek poprzez stronę internetową ICZYTAM.PL i wydać w jednym egzemplarzu. Moim zdaniem to super pomysł! ——> EDYTOR. Ja nie miałam okazji z tego korzystać, ale jeśli ktoś z Was się zdecyduje, to dajcie znać, czy wszystko działa prawidłowo.

To nie jest taka zwykła książka. Po pierwsze ma tzw. drugie dno. Stół ucieka ze świata zurbanizowanej cywilizacji człowieka, z miasta, aż w końcu na nowo dołącza do drzew, od których pochodzi i zapuszcza swoje korzenie w ziemi. Przyroda ma więc tutaj znaczenie symboliczne. Ale ja czytając ten tekst interpretuję go tak, jak Maluch. Dla nas jest to po prostu opowieść o śmiesznym stole, z nogami, który ucieka, a my śledzimy jego losy i staramy się go dogonić na kolejnych stronach. Wyobraźnia dzieci jest tak duża, że Maluch nie miał żadnego problemu z akceptacją tego tekstu.

Po drugie jest to tzw. książka hybrydowa, która łączy tekst i ilustracje z lektorem (Piotr Fronczewski) i animacją (wszystko to znajduje się na dołączonej do książki płycie).

Są też specjalne darmowe aplikacje (ja mam tę, podaną na dole tekstu ——-> APLIKACJA). I chociaż nie jestem zbyt dobra w takich technicznych rzeczach, to zainstalowałam tę aplikację po to, żeby Wam pokazać, jak to wszystko wygląda – będziecie mogli to zobaczyć na krótkim filmie poniżej. Są tam m.in. dwie interaktywne gry (memory i labirynt) związane z treścią książki, quizy i kolorowanki. Obsługa tej aplikacji jest prosta i intuicyjna, dlatego nie miałam trudności z jej sprawdzeniem. Można tam również posłuchać jak czyta Piotr Fronczewski lub czytać samemu, a nawet oglądać wersję animowaną. Zwolennikom takiej formy czytania książek na pewno taka aplikacja się spodoba. My się z Maluchem fajnie się przy tym bawiliśmy. Najbardziej spodobała mu się wersja do oglądała. Tuptający stół bawi go za każdym razem. Z kolei z dodatkowych atrakcji numerem jeden okazały się kolorowanki. Maluch potrafi sporo czasu spędzić z tabletem w ręku, kolorując paluszkiem, ścierając i od nowa. Bardzo go to wciągnęło. Ja oczywiście muszę być wtedy obok i podziwiać, jak pięknie koloruje ;) Ciekawa jest także forma labiryntu. Aby go przejść trzeba poruszać tabletem, kierując w ten sposób stołem. Maluch “wymiata” tym lepiej ode mnie :D

SAM_5107- aplikacja na androida dla dzieci

SAM_5114

SAM_5115-kolorowanki na tableta

Książka jest wprawdzie przeznaczona dla dzieci od 6 roku życia, ale moim zdaniem może zaciekawić również młodsze. Mojego niespełna 3-latka zainteresowała. I tu ciekawostka – aplikacja internetowa, o której wspomniałam wyżej nadaje się także dla dzieci od 2-3 roku życia.

Książka ma twardą okładkę (strony nie). Jest w wygodnym, średnim formacie.

Można ją kupić w papierowej wersji tu ———-> O STOLE, KTÓRY UCIEKŁ DO LASU.

SAM_4767

SAM_4768

SAM_4769

SAM_4770

SAM_4772

SAM_4774

SAM_4775

Dziękuję Fundacji Festina Lente za egzemplarz tej książki.

mamiczka_logo

Mamiczka

O autorce: Mamiczka

Mama Malucha od września 2011 r. Z dużym poczuciem humoru, dystansem do siebie i odrobiną szaleństwa. Prawnik z zacięciem medycznym. Studentka naturopatii i dietetyki klinicznej. Partner Eqology. Chcesz zadbać o swoje zdrowie? A może chcesz pracować w moim zespole? Jeśli tak, napisz do mnie na czymzajacmalucha@gmail.com.

11 komentarzy

  • Ja nie jestem zwolenniczką tabletów, telefonów, komputerów dla maluszków. Ale może to jest związane z tym, że dla mojej córci to szczególnie nie jest wskazane.

    • Jeśli to nie jest wskazane dla Twojej córci to jasne. U nas tablet umożliwia nam np. zjedzenie w spokoju obiadu poza domem, wypicie kawy, rozwieszenie prania itd. Maluch ma z tym kontakt od czasu do czasu, więc nadal sprawia mu to dużą frajdę :) Teraz dopiero zapoznaję się z różnymi aplikacjami i jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Jest cała masa edukacyjnych, które nie tylko bawią, ale i uczą.

      • Oczywiście według mnie nie wskazane, bo ma “zaległości” pod względem logopedycznym.

        Wiem, że takie urządzenia, to ułatwienie, nieraz ugotowanie obiadu bywało bardzo trudne, gdyż dziecko absorbowało cały mój czas, ale takie urządzenia to nie rozwiązania dla mnie. I daleka jestem od dodawania takim sprzętom cechy edukacyjne przy małych dzieciach. Bardziej jednak bawią niż uczą.

        • Na problemy logopedyczne polecam Ci to wydawnictwo http://harmonia.edu.pl/ Kupiłam tam dla Malucha różne zestawy (profilaktycznie).

          A robiłaś sobie jakiś przegląd takich aplikacji? Z iloma miałaś kontakt? Są takie, które tylko bawią, ale są też takie, które są pomocne np. przy nauce kolorów, kształtów itd.

          • Czytałam już kilka razy artykuły w podobnym stylu. Nie przekonują mnie, bo moim zdaniem dotyczą jakichś ekstremalnych przypadków, kiedy dziecko bardzo dużo czasu spędza przed tv/komputerem. Mój Maluch od dawna ma kontakt z takimi rzeczami (oczywiście w granicach rozsądku) i jego rozwój jest bardzo dobry :) Ale rozumiem, że są rodzice, którzy swoim dzieciom nie pozwalają na takie rzeczy, z różnych względów. Nie jestem zwolenniczką skupiania się wyłącznie na tym. Ale jeśli dziecko ma zapewniony stały kontakt z książką, z zabawkami/materiałami, które pobudzają jego zmysły, ma zapewniony stały kontakt słowny z drugą osobą, to takie atrakcje odpowiednio dawkowane nie zaszkodzą (odnoszę się tutaj do prawidłowego rozwoju dziecka, bo wpływ na wzrok istotnie może być negatywny).

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Możesz używać tych tagów HTML i atrybutów:

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>