Dziś kolejny wpis z cyklu “Przyroda pod lupą“.
Tym razem będzie o naszej wycieczce do gospodarstwa agroturystycznego Ranczo Adama, położonego w Myśliwcu, niedaleko Wąbrzeźna.
Pierwszy raz byliśmy tam w zeszłym roku. Spędzając wakacje u babci Malucha, szukałam różnych atrakcji w bliskiej okolicy. W internecie trafiłam na stronę Rancho Adama, spodobała mi się i zdecydowaliśmy się tam pojechać. Maluch niewiele z tamtej wizyty pamięta, dlatego również w tym roku postanowiliśmy tam się udać. Mamy niedaleko, bo zaledwie parę kilometrów od domu babci, więc tę odległość bez problemu możemy pokonać samochodem (choroba lokomocyjna Malucha nadal trwa).
Podobnie, jak rok temu, powitali nas bardzo mili gospodarze. Podoba mi się to, że spędzając tam czas, możemy czuć się swobodnie, bez ograniczeń spędzając czas wśród różnych zwierząt. Są tam konie, owca, koza, świnka wietnamska, pawie, kaczki i inne ptactwo. Jest tam również mały kociak, który towarzyszył nam podczas całego pobytu, co będziecie mogli zobaczyć na zdjęciach.
W tym roku mieliśmy szczęście, bo mieliśmy okazję zobaczyć źrebaka. Dla Malucha było to duże przeżycie, bo do tej pory takie małe konie widział tylko na zdjęciach. Zostaliśmy uprzedzeni, aby nie podchodzić do niego zbyt blisko, bo może nas kopnąć. Nie było jednak potrzeby skradania się, bo źrebak wraz ze swoją mamą, sam podchodził blisko nas. Maluchowi najbardziej podobało się to, jak źrebak pił mleko mamy. Od razu zaliczyliśmy rozmowę na temat tego, skąd ten źrebak się tu właściwie wziął, co jedzą konie, jak się nazywają ich poszczególne części ciała itd. Zauważyliśmy też, że nie oddalał się od swojej mamy na więcej niż kilka metrów.
Podobnie, jak w zeszłym roku, byliśmy tam sami. Maluch bez problemów mógł więc oglądać wszystkie zwierzęta, karmić kozę i owcę, obserwować ptaki i bawić się z kotem. Tu również odbyliśmy od razu rozmowę na temat tego, że zwierząt nie można szarpać, a kociaka nie można prowadzić, jak taczkę. Początkowe zapędy Malucha możecie zobaczyć na jednym ze zdjęć. Mieliśmy również okazję zobaczyć, jak mały kocur poluje na żabę. Żabka była malutka, więc dla Malucha to też było nowe doświadczenie, bo poprzednie, które widział, były już większych rozmiarów. Koza okazała się bardzo towarzyska, chociaż owca też chętnie podchodziła. Z kolei świnka wietnamska nie dała się dotknąć, wolała na nas patrzeć z daleka.
Dla zorganizowanych grup są tam różne atrakcje, na które możecie zerknąć również na fanpagu tego gospodarstwa ——-> KLIK. Są to m.in. przejażdżki konne w siodle, przejażdżki bryczką i skiring. Bez problemu można tam sobie zrobić piknik, jest dużo miejsca do gry w piłkę, jest plac zabaw dla dzieci i miejsce, w którym można się czegoś napić lub coś zjeść. Należy jednak pamiętać, że jest to wieś i mogą nas powitać prawdziwie wiejskie zapachy ;) Nam to jednak nie przeszkadza i takie zaciszne miejsce jest bardzo dużym plusem tego miejsca.
Za rok na pewno też tam wrócimy :) Zachęcam Was do tego, aby sprawdzić, czy w Waszych okolicach nie ma czegoś takiego. Dla dzieci to świetna przygoda, można miło spędzić czas na świeżym powietrzu, a przy okazji się czegoś nauczyć.
O autorce: Mamiczka
Mama Malucha od września 2011 r. Z dużym poczuciem humoru, dystansem do siebie i odrobiną szaleństwa. Prawnik z zacięciem medycznym. Studentka naturopatii i dietetyki klinicznej. Partner Eqology. Chcesz zadbać o swoje zdrowie? A może chcesz pracować w moim zespole? Jeśli tak, napisz do mnie na czymzajacmalucha@gmail.com.
Nina Nayeem
Super! Uwielbiamy takie miejsca. Czesto odwiedzamy miejskie farmy w Londynie.
Mamiczka_Malucha
Mam nadzieję, że uda nam się odwiedzić więcej takich miejsc :)
Joanna Andryszczyk
fajne miejsce :) nie ma jak wieś :)
Mamiczka_Malucha
Zupełnie inny klimat :)
Joanna Andryszczyk
my tak mamy co kilka dni :)
Beata Kurgan-Bujdasz
coś dla moich chłopców. Zapisuję na listę. Czy można tam na koniach jeździć?
Mamiczka_Malucha
Z tego co podają na swojej stronie internetowej, to tak. Jest tam miejsce do jeżdżenia, ale nie pytałam o to, bo my nie korzystamy z takich atrakcji :) Ja kiedyś raz wsiadłam na konia i nigdy więcej :D Ale na swojej stronie mają podany numer na komórkę, w razie czego można zadzwonić.
Paulina Kwiatkowska
Ekstra muszą być takie miejsca. Niesamowicie rozwijają wiedzę dzieci o zwierzątkach,a i jak widać mogą też być pretekstem do dalszych dyskusji.
Mamiczka_Malucha
Jak jeszcze nie było Malucha, to z mężem też chętnie jeździliśmy w tego typu miejsca. Raz udało nam się załapać na małe prosiaczki i cielaka :)
Kiti
Nie kojarzę zupełnie tej miejscowości, ale miejsce bardzo ładne i warte uwagi, co widać ze zdjęć.
Ilona Popławska
Prawie jak u nas :P też Adam, też ranczo, tylko nie mamy kozy, owcy itp . Ale kuce są. :D