Dziś zapraszam Was na wpis taty Malucha :) Mam nadzieję, że debiut będzie udany i wpis Wam się spodoba.
Obecnie na rynku dostępnych jest wiele mas plastycznych dla dzieci. Poza powszechnie znaną plasteliną, są jeszcze m.in. modelina, ciastolina, coolinda, bubber i piasek kinetyczny. W domu każdy może również przygotować własną masę solną. Coolinda, bubber i domowa masa solna były już opisywane na blogu, więc najwyższy czas na porównanie jak w codziennej zabawie sprawdzają się poszczególne masy i która jest najlepsza.
Właściwie nie ma dnia, żebyśmy chociaż 30 minut nie bawili się z Maluchem jakąś masą. W naszym przypadku wybór jest prosty – bawimy się tym, co jest akurat pod ręką. Wszystkie masy i akcesoria do zabawy trzymamy w jednym kartonie (poza piaskiem kinetycznym, który przechowujemy w dmuchanej piaskownicy). Jeżeli chodzi o gadżety, to najczęściej bawimy się wyciskarką do piesków Moon Dough – są różne zestawy tego typu, np. taki —–> KLIK (Maluch doskonale wie co ma robić na hasło: “przekręć wajchę”), wyciskarką do podłużnych ciastek, foremkami do odciskania kształtów oraz foremkami konturowymi do wykrawania kształtów zwierząt. Zabawkowy wałek do ciasta i nożyki też są w użyciu. Aktualnie najczęściej bawimy się ciastoliną Play Doh (Mamiczka zrobiła ostatnio spory zapas, korzystając z promocji, która była w Smyku) i coolindą, a przed kąpielą piaskiem kinetycznym. Właściwie zabawa każdą z mas przebiega podobnie. Robimy bałwanki, węże, ślimaki, gąsienice, ciastka, tworzymy w wyciskarce pieska, wycinamy kształty zwierząt, wałkujemy, kroimy, przekłuwamy, po prostu międolimy masę na wszelkie sposoby. I chociaż zabawa przebiega podobnie, to odmienne właściwości każdej z nich sprawiają, że zabawa jest jednak trochę inna.
Plasteliny przedstawiać nie trzeba, ponieważ każdy ją zna. Bawiliśmy się nią w dzieciństwie, a teraz bawimy się nią z naszymi dziećmi. Wcześniej bawili się nią nasi rodzice. To produkt pokoleniowy. Jest niezniszczalna – nadaje się do zabawy nawet po kilku latach leżenia w szafie. Nie wysycha i nie twardnieje na powietrzu. I do tego jest tania. Plasteliny różnych firm raczej nie różnią się właściwościami, ja przynajmniej nie potrafiłbym wskazać istotnych. Jest to masa dość twarda i lepka – przy łączeniu dwóch plastelinowych elementów. Nie brudzi rąk, bo lekkie natłuszczenie dłoni uważam za nieistotne. Masa umożliwia tworzenie szczegółowych figurek poprzez przyklejanie oczu czy nosa bałwankowi. A jak trzeba to nawet rzęs. Jest też niezastąpiona do formowania ślimaków. Najczęściej to właśnie robimy z plasteliny. Z Maluchem bawimy się tak, że ja robię ślimaki, a on je rozwija. Innym razem dwa ślimaki się witają oraz wymieniają się innymi uprzejmościami. Potem rozmawiają na różne tematy. A zwykły wąż czy glista lubią wchodzić Maluchowi za koszulę. Lepkość plasteliny eliminuje ją jednak z zabawy wyciskarkami kształtów i niektórymi foremkami. Plastelina przykleja się do ich plastikowych ścianek, więc wyciągnięcie figurki bez jej zniekształcenia jest niemożliwe. Nie udało mi się dotąd zrobić plastelinowego pieska w wyciskarce. A ten, który jest na zdjęciu, wygląda na jakby mniej zadowolonego od pozostałych. Kości dla psa też nie udało mi się wyciągnąć z foremki. Naginanie krawędzi i stukanie foremką o coś twardego nie pomogło. Krótkie komendy typu: “chodź tu”, “wyłaź” też nie poskutkowały. Plastelina po prostu nie nadaje się do zamkniętych foremek i tyle. Tylko karma dla psa wyszła i wieloryby z foremki konturowej. Nawet cała ławica wielorybów. Dodam, że pewnego dnia posłużyła nam jako “ziemia” z doniczki, do której wbiliśmy łodygę stworzonego kwiatka z papieru.
Modelina to z kolei wariant plasteliny, który daje możliwość utwardzenia figurki na stałe w piekarniku. Modeliny różnych firm mogą różnić się właściwościami. Tę, którą my mamy, określiłbym jako bardziej lepką niż plastelina. Modelinowego pieska w ogóle nie udało mi się wyciągnąć z wyciskarki. To samo dotyczy wszelkich foremek. O użyciu modeliny w wyciskarce ciasta w ogóle nie było mowy. Prędzej złamałbym dźwignię urządzenia niż przecisnął modelinę przez formę. Z płaskorzeźby kota udało mi się uratować tylko głowę zwierzaka. Tułów wyginał się we wszystkie strony, więc dałem sobie spokój. Tylko konturowy wieloryb nam wyszedł i dlatego w nagrodę dostał oko. Ale jest inna zaleta dużej lepkości – modelina świetnie odwzorowuje linie papilarne rąk. Widać to na turkusowym bałwanku. Zatem do odbijania naprawdę szczegółowych, wypukłych wzorów nie ma nic lepszego niż modelina. Przypuszczam, że modelina świetnie nadawałaby się do zrobienia dużych kulek z dziurką do nawlekania na sznurek. Takiego odpowiednika tej zabawki —-> KLIK. Koraliki miałyby ładny kolor, gładką powierzchnię i chyba większą trwałość niż te z masy solnej. Jeżeli ktoś wykonał coś takiego z modeliny, to proszę o podzielenie się opinią w komentarzu.
Ciastolina Play-Doh —–> KLIK to mięciutka i pięknie pachnąca masa. Jest najprzyjemniejsza w dotyku ze wszystkich znanych mi mas i pachnie olejkiem do pieczenia ciasta. Samo formowanie masy w dłoniach jest bardzo przyjemne. Jednak Maluch nie pieści się tak z ciastoliną jak ja. Jak tylko zrobię jakąś kulkę, to od razu ją rozgniata, z czego jest bardzo zadowolony. A już szczególnie, gdy mówię: “nie psuj”. Ciastolina idealnie odchodzi od plastiku, więc króluje w wyciskarkach i foremkach. Piesek z wyciskarki jest najbardziej szczegółowy ze wszystkich modeli. Wytłaczają się nawet miejsca zespolenia zwierzaka. Ale za to z ciastoliny nie uda się zrobić bałwanka. Kulki nie przyklejają się do siebie. Można je jedynie położyć jedna na drugiej i udawać, że bałwanek się udał. Doklejanie oczu czy innych szczegółów odpada. Ślimaki też potrafią pękać na zaokrągleniu, szczególnie te grubsze. Minusem ciastoliny jest jej wysychanie. Pozostawiona samopas na powietrzu długo nie wytrzyma. Ciastolina z każdym użyciem traci swoje właściwości. Szacuję, że przy codziennej zabawie i przechowywaniu jej w szczelnie zamkniętym pudełku zachowa swoje właściwości przez dwa miesiące.
Coolinda —–> KLIK firmy Paulinda to największy dziwoląg. Mamiczka pisała o niej tu —–> KLIK. Taka guma do żucia z kisielem i drobnymi kulkami ze styropianu. Rozciąga się we wszystkie strony. Ma najlepsze kolory – takie jarzące się, neonowe. I też świetnie pachnie. Ale nie jak ciastolina olejkiem do pieczenia, tylko tak ożywczo, owocowo. Zaraz po wyjęciu z pudełka bardzo mocno lepi się do rąk. Trzeba chwilę ją pougniatać, żeby normalnie można ją było używać. Łączy cechy plasteliny i ciastoliny, a do tego dodaje coś nowego. Z coolindy, tak jak z plasteliny, można zrobić bałwanka i ślimaka. Wszystko się pięknie ze sobą sklei i zawinie. I bez problemu będzie można dorzucić oczy czy kapelusz. A na koniec rozciągnąć. Z kolei cechy ciastoliny coolinda uwidoczni w wyciskarkach i foremkach. Wyszedł nam piesek z wyciskarki, jedzenie (kość i karma z foremek) i dobrze robią sie też zwierzaki z foremek konturowych. Coolinda gładko nie przeszła tylko przez wyciskarkę do ciastek, tzn. przecisnęła się, ale za bardzo się męczyła. Ja zresztą też. Dźwignia wyciskarki zaczęła się wręcz topić z wysilenia. Unikalną cechą coolindy jest możliwość rozciągania masy jak gumy do rzucia. Widać to na filmiku z zabawy Malucha —-> KLIK. Dobrze przykleja się do ścian :) Dla mnie coolinda jest najbardziej innowacyjna, ale wysycha tak samo jak ciastolina, jeśli nie będzie przechowywana w zamkniętym pudełku.
Masa solna. Jej największą zaletą jest to, że można ją tanim kosztem zrobić w domu. Samo jej przygotowywanie jest świetną zabawą. Z Maluchem zrobiliśmy masę z podstawowego przepisu (1/2 szklanki mąki, 1/2 szklanki soli i 1/4 szklanki wody), która idealnie nadawała się do wyciskarki piesków i foremek. Była krucha, ale odchodziła od plastiku jak ciastolina. Efekty widać na zdjęciach. Udział Malucha w przygotowaniu masy sprowadzał się do wsypania składników do miski i wyciśnięcia niebieskiego barwnika spożywczego. Nie żałował go i w pewnym momencie wyciskanie zmieniło się już w dręczenie tubki. Takie natarczywe i nerwowe. Z ugniataniem ciasta na razie Maluch nie dałby sobie rady, więc tę czynność zrealizujemy w przyszłości. Należy pamiętać, że do domowego barwienia masy wcale nie będą potrzebne barwniki spożywcze. Kakao, kurkuma czy mielona papryka też się sprawdzą. Każdy znajdzie w kuchni coś, co można dodać do masy. To w końcu domowa masa, więc musi być banalna do wykonania. Niebarwiona też jest zresztą fajna, a figurki można na końcu pomalować farbami (efekty naszych prac prezentowaliśmy już na blogu —–> KLIK. Rozważałem też dodanie różnych przypraw (np. bazylii), żeby masa miała piegi, ale tym razem nie eksperymentowaliśmy. Zmieniając proporcje składników, uzyskamy masy solne o różnych właściwościach. Do szczegółowych figurek potrzebna będzie mąka ziemniaczana i trochę więcej wody (przepisy i przykładowe cuda jakie można uzyskać zobaczycie na stronie —–> KLIK). Nie jest też konieczne pieczenie figurek w piekarniku. Pozostawione na powietrzu też w ciągu kilku dni stwardnieją jak trzeba. Masa solna to tania i dobra zabawa. Można stworzyć taką jaką się chce, a figurki utwardzić jak te z modeliny. Małe ręce docenią możliwość kruszenia masy.
Bubber —–> KLIK jest bardzo lekki. Mamiczka pisała o nim tu —–> KLIK. Pamiętam jak mnie to zdziwiło, gdy pierwszy raz bawiłem się tą masą. Do tego ma bardzo ciekawą strukturę po rozerwaniu kuli bubbera na dwie części. Bubber nie ma zapachu ani nie brudzi rąk. Lekki pyłek, który pozostawia na rękach, jest praktycznie nieodczuwalny. Bubber jest stworzony do wyciskarek i foremek. Figurki wychodzą bardzo dokładne, jak przy ciastolinie. W ogóle się nie klei, więc problem doklejania oczu czy rzęs bałwankowi nie występuje :) Tak jak plastelina nie wysycha na powietrzu. Jest zatem niezniszczalny. Nadaje się do krojenia, siekania i przebijania. Zniesie wszystko.
Piasek kinetyczny —-> KLIK również postanowiłem dodać do zestawienia, ponieważ jest świetną masą. Jest bardzo mocno zmielony. Drobne ziarenka pewnie nie są większe od kryształków soli, ale nie jest to oczywiście poziom piasku z klepsydry. Jest bardzo miły w dotyku. Lekko się lepi i delikatnie natłuszcza ręce tak jak plastelina. Samo natłuszczenie jest ledwo odczuwalne, ale do tej warstwy zawsze przyklei się trochę piasku, którego nie da się strząsnąć. Trzeba zmyć wodą, więc piaskiem bawimy się zawsze przed kąpielą Malucha, tym bardziej że nogi też zwykle wysmaruje. Piasek nie wysycha. Można z niego odcisnąć każdy kształt z foremki. Babki, zamki i wszystko inne za każdym razem wychodzą idealnie. W normalnej piaskownicy nie ma na to szans. Piasek kinetyczny odtwarza kształty zwierzaków z dużym poziomem szczegółów, co widać przy płaskorzeźbie królika i pieczątce George`a z dinozaurem. Masy złożone z drobinek nie są aż tak szczegółowe jak masy gładkie, jak ciastolina i bubber, ale piasek kinetyczny trzyma pod tym względem niespodziewanie wysoki poziom. Do wyciskarki go nie wpakowałem, bo tryby maszyny by tego nie wytrzymały. Mechanizmy na pewno by się zatarły. Jest jeszcze jedna rzecz, o której warto napisać. Jak piasek zaczyna się rozpadać, to wygląda to tak, jakby działo się to w zwolnionym tempie. Niesamowita sprawa. Widać to na filmiku —-> KLIK. Mamy piasek od ponad roku. Bawimy się nim w miarę regularnie i pomimo, że po każdej zabawie są jakieś straty (część zabiera wanna, część dywan), to ciągle z pierwotnego opakowania jest go na tyle dużo, że wystarczy nam jeszcze na wiele miesięcy.
Myślę, że większość dzieci może uczestniczyć w zabawie masami od 18 miesiąca życia, oczywiście pod nadzorem osób dorosłych. My zaczęliśmy wcześniej, kiedy Maluch nie miał jeszcze roku. Ale to sprawa indywidualna.
Krótko podsumuję wszystkie masy:
plastelina/modelina – najlepiej nadaje się do tworzenia najbardziej szczegółowych własnych figurek,
ciastolina/bubber – bezkonkurencyjne, jeśli chodzi o najbardziej szczegółowe figurki z wyciskarek i foremek,
coolinda – do rozciągania i ćwiczenia dłoni,
masa solna – do stworzenia dowolnej masy według własnego pomysłu,
piasek kinetyczny – do zabawy w spowolnienie czasu. Albert Einstein bawił się w coś takiego.
Która jest zatem najlepsza?
Wszystkie. Nie da się wybrać jednej najlepszej. Każda jest inna i chociaż zabawa zawsze przebiega podobnie, to jednak inaczej. Dla mnie te drobne różnice są istotne. Dla Malucha też. Zadałem mu siedem pytań: “Czy podoba Ci się plastelina, modelina, piasek itd.?” Za każdym razem odpowiadał: “Tak”. Dziecko nie może się mylić :)
Jeśli znacie inne ciekawe masy lub bawicie się w jakiś niekonwencjonalny sposób, to piszcie. Cały czas szukamy inspiracji. A może macie swojego faworyta – Mistrza Wszechmas?
O autorce: Mamiczka
Mama Malucha od września 2011 r. Z dużym poczuciem humoru, dystansem do siebie i odrobiną szaleństwa. Prawnik z zacięciem medycznym. Studentka naturopatii i dietetyki klinicznej. Partner Eqology. Chcesz zadbać o swoje zdrowie? A może chcesz pracować w moim zespole? Jeśli tak, napisz do mnie na czymzajacmalucha@gmail.com.
Weronika Kordzińska-Śniegota
Noo… Podziwiam;) Ja nie mam cierpliwości do bałaganu, który się tworzy w trakcie zabaw tego rodzaju masami plastycznymi;) Wstyd powiedzieć – Maks nie ma nic z tych rzeczy! Za to chętnie do piaskownicy chodzimy ;)
Mamiczka_Malucha
Mi akurat taki bałagan nie przeszkadza :)) Ale staram się pilnować, żeby zabawy tego typu odbywały się na czymś, tzn. na jakiejś ograniczonej powierzchni. Wybieranie części masy z dywanu pewnie mało by mnie kręciło ;) Tatę Malucha pewnie też. Ale tego typu zabawy są bardzo przydatne i mają bardzo dobry wpływ na rozwój dziecka. Rozumiem jednak, że nie każdemu muszą odpowiadać :))
Weronika Kordzińska-Śniegota
Wiem, wiem i wstydzę się okropnie za siebie;) Jak jeszcze nianią byłam, to często lepiłyśmy – ale to nie był mój dom :D
Panna M.
Noo, wpis na piątkę, Panie Tato. :) My właśnie jesteśmy przed pierwszymi zakupami tego typu, więc dziękuję za ten ARTYKUŁ! :D Myślę, że już wiem co kupię na początek. ;)
Mamiczka_Malucha
Super :) Tata się cieszy :D
Misiovoblog
Świetne zestawienie, bardzo przydatne informacje i wszystko w jednym miejscu – dzięki bardzo mi to ułatwiło sprawę przed pierwszymi zakupami tego typu :)
Mamiczka_Malucha
Cieszę się, że wpis się przydał :)
Mama Ka
Ja nie mam cierpliwości do sprzątania wgniecionych w dywan mas plastycznych… Stąd jeśli już to używamy tylko piankoliny Moon Dough :)
Mamiczka_Malucha
Nam ta piankolina jakoś nie podeszła, dlatego korzystamy tylko z wyciskarki :) Bardzo mocno nam się kruszyła przy próbach lepienia. A może trafił nam się po prostu wadliwy egzemplarz? Ta Wasza się nie kruszy?
Mama Ka
Jak dobrze jej nie wyrobię w rękach to się kruszy… Ale przynajmniej dobrze się ją sprząta :D
Klocek i Kredka
Brawa dla Taty :) częściej prosimy – no i zabrakło mi Silk Clay, u nas to największy hit :)
Mamiczka_Malucha
Kredka, niestety nie mamy jeszcze Silk Clay :( Ale pamiętam o tym i jak będę w Warszawie to kupię :) Chyba, że pojawiła się już możliwość zakupu tego przez internet?
Mamiczka_Malucha
Znalazłam w sieci :)) Zamówienie złożone. To teraz pozostaje nam tylko czekać :D
Prezentuje Prezenty
O połowie z tych mas nawet nie słyszałam, więc wielkie dzięki za ten wpis. My na razie korzystamy tylko z plasteliny i masy solnej, bo moja córeczka jest młodsza od Waszego Malucha i dopiero od niedawna lubi takie zabawy. Ale na pewno z czasem i w naszym domu pojawią się te bardziej egzotyczne masy, a już zwłaszcza te wyciskarki ;)
Jeszcze bym tylko dopytała czy do zabawy którąkolwiek z tych mas używacie też takich zwykłych foremek do ciasteczek? Ja mam mnóstwo takich, bo co roku piekę specjalne świąteczne pierniczki, ale chciałabym żeby był z nich częstszy pożytek ;)
Mamiczka_Malucha
Tak, używamy również takich foremek do ciastek :)) Przy każdej z mas dają radę, chociaż z niektórymi typami foremek przy plastelinie/modelinie może być mały problem (chodzi mi o takie zamknięte, jak foremki do piaskownicy). A wszystkie te, które są tylko konturami świetnie się nadają do takich zabaw.
Prezentuje Prezenty
chyba wszystkie moje foremki to konturówki, więc będzie czym się bawić :)
Oxichka G
Wpis na 6-kę! Prosimy o więcej, bo to bardzo udany debiut był :)
Mamiczka_Malucha
Dzięki :) Tata Malucha już myśli o jakimś kolejnym zestawieniu ;)
Paulina Kwiatkowska
Prosimy o więcej wpisów Taty Malucha:)
Kiti
Jakie świetne te masy!
AgaMamaDusi
U nas od jakiegoś czasu numer 1 to plastyczna pianka. Czasem robimy też coś z nasy solnej.
Aneta Flow
O Coolindzie słyszę pierwszy raz…
Tata Malucha
Dziękuję wszystkim Czytelnikom za miłe słowa nt. wpisu. Kolejne zestawienie jest już w opracowaniu. Myślę, że również Was zainteresuje.
Małe codzienności
Piasku nie lubiłam właśnie ze względu na wszechobecny bałagan. Ale ciastolinę owszem. Same robimy i wchodzi jeszcze taniej. Podawałam przepis u siebie na blogu http://mojemalecodziennosci.blogspot.com/2013/09/ciastolina-handmade.html trzeba tylko wyposażyć się w kolorowe barwniki.
Modelinę znam ale o pozostałych masach nie słyszałam. Prezentują się ciekawie.
Mamiczka_Malucha
Spróbujemy z taką domową ciastoliną, dzięki :)
Małe codzienności
Cieszę się, że zainspirowałam :)
ila pop
Masa piaskowa, bubber, solna są the best :))
Gagatkowa Mama
Super wpis. O piasku kinetycznym nie słyszałam. Najczęściej robimy z masy solnej [robiłam właśnie nawlekankę (można zobaczyć na blogu), pomalowałam koraliki plakatówkami i nic się nie dzieje z tym, mimo że czasem służą jako bule do stukania ;]
Planuje też zrobić domową ciastolinę :)
Mamiczka_Malucha
Wrzucę tu link do Ciebie, może ktoś będzie chciał skorzystać z Twojego wpisu :)) http://gagatkowoagatowo.blogspot.com/2014/03/nawlekanka-samorobka-diy-i-prawie-eko.html
Też planujemy zrobić taką domową ciastolinę :)
Agnieszka S.
Rany, ja nie wiedziałam o istnieniu tylu rzeczy :)
chyba mam pomysł na prezent dla Mojej Córki :)
ciastolina jest u na są porządku dziennym. Sara ją uwielbia, nie ma dnia żeby się nią nie bawiła… modelina, masa… ok, ale piasek rewelka. Mała będzie zachwycona. Dzięki!!!!
Mamiczka_Malucha
U nas w zasadzie nie ma dnia, żeby piasek leżał schowany :)) Najlepiej bawić się tym tuż przed kąpielą.
Agnieszka S.
Piasek kinetyczny – strzał w 10!!!!!
Ten wpis dał mi pomysł na 3 urodziny mojego Słonka. Wczoraj prezent trafił do rąk Sary i ilość czasu, jaka spędziła ona, my i inni goście imprezy urodzinowej świadczy o jego mega uniwersalności :)
Dzięki za świetny pomysł :)Na dowód dołączam zdjęcie z zabawy w trakcie urodzinek.
Mamiczka_Malucha
Super! Bardzo się cieszę, że wpis się przydał :))
Wszystkiego najlepszego dla Sary :*
U nas też cała trójka lubi się bawić tym piaskiem :)
mamakonradka
Witam, super zastawienie, mój maluch przepada za ciastomasami. Zamierzam mu kupić pucholinę Bubber i jestem w rozterce, lepiej jeden kolor, ale więcej, czy zestaw kreatywny – 4 kolory… i właśnie nigdzie nie mogę znaleźć informacji, czy ta masa się miesza, tzn. jeżeli dam się pobawić wszystkimi kolorami jednocześnie to powstanie mi tęczowa masa nie do rozdzielenia?
Mamiczka
To zależy, co bardziej lubicie robić. Dla samej zabawy, żeby po prostu bawić się taką konsystencją wystarczy jeden kolor. A jak lubicie trochę poszaleć i tworzyć jakieś konkretne dzieła, to lepiej zestaw. Ja jakiś czas temu kupiłam ten http://kreatywnemaluchy.pl/grupa-pucholina/2229-BUBBER-Zestaw-Pucholiny-Sprytne-Ksztalty-7320581401113.html?search_query=bubber&results=11 i jestem zadowolona :)
Po połączeniu kolorów, zmieszają się. Zrobiłam Ci fotkę, jak to wygląda – wrzuciłam ją na instagram, bo tu nie miałam jak tego zrobić ;) http://instagram.com/p/ubc3ZNojsa/?modal=true
Anetta
Fajne zestawienie. Jest jeszcze ciasto plasto. Łączy właściwości ciastoliny i plasteliny. Można doklejać małe elementy bo jest bardzo “czepna” a konsystencją leciutka jak ciastolina. Tez wysycha ale po rozdrobieniu z odrobiną wody wraca do stanu używalności.
Mamiczka
Czegoś takiego nie mamy jeszcze. Chociaż mamy jedną masę, która po kontakcie z wodą wraca do swoich właściwości :)
Monika
Ja ogólnie synkowi zazwyczaj kupuje plasteline Bambino , bo jak dla mnie jest nie tylko bezpieczna, ale i delikatnie i miekko się rozrabia. Dla mnie to ważne, bo mój synek szybko się zniechęca.
Andzelika
Moje oba maluchy zakochane są w plastelinie Bambino tej prostokątnej. Sama nie wiem dlaczego tak sobie upatrzyły, ale zawsze taka kupuje. Ona jest dostępna w 18 kolorach, jest delikatna i moim zdaniem dobrze dostosowana równiez do małych rączek.